poniedziałek, 8 grudnia 2014

249 - Gnieźnieński bieg mikołajkowy

Stało się ...



6 grudnia 2014 przy plaży jeziora Winiary w Gnieźnie spotkała się grupa sportowych biegających świrów !
Grupa pozytywnie zakręconych i wkręconych w bieganie ludzi postanowiła zrobić mikołajkową dychę !
Udało się !



Fantastyczna atmosfera i do tego bardzo kameralnie !
Doceniam , doceniam i doceniać będę takie inicjatywy. Uwielbiam jak ludzie robią coś bez żadnej napinki - po prostu zasada "chcesz to rób. Nie chcesz ,to nie rób" sprawdziła się w stu procentach .
Osoby, które dotarły na bieg nadały mu wyjątkowy klimat , nie mam tu na myśli czapek , strojów itp...
Każda z tych osób przyniosła radość , a przede wszystkim poczucie, że bieganie nie sprowadza się tylko do startowania w zawodach , ponieważ 6 grudnia w Polsce jest kilkaset biegów mikołajkowych , gdzie są pakiety , numery i medale ...



Warto tworzyć coś pięknego i tym razem  się udało !
Z tego miejsca chciałbym pozdrowić wszystkich , których spotkałem w sobotę i podziękować za wspaniałą przygodę, mile spędzony czas i pyszną herbatę :)







PRZEPRASZAM ZA JAKOŚĆ ZDJĘĆ- ROBIONE TELEFONEM ;)

czwartek, 4 grudnia 2014

248 - po urlopie .

Urlop w moim wykonaniu oznacza kilka aspektów :
- odpoczynek od biegania ( tzw roztrenowanie )
- odpoczynek od publikacji na blogu
- błogie lenistwo i tycie :)



Wracając , zdecydowanie jestem naładowany pozytywną energią .
To dzięki nieposkromionej chęci trenowania ! O TAK !!!

Jeśli chodzi o odpoczynek od biegania , to w tym roku zaszalałem ... Zaszalałem lekko ponad dwa tygodnie.
To dużo , jak dla mnie ... I powiem Wam , że nawet rozchorowałem się przez to ... Przeziębienie niestety i mnie dopadło .



Co do wagi to utyło mi się i wróciłem do wagi poza startowej 80 kg co przy moim wzroście oznacza nadwagę !

Dużo się u mnie wydarzyło , a to zostałem wiceprezesem stowarzyszenia , a to mam w planach nowe biegi ... WOOOW !



Będziecie zaskoczeni ;)

Tymczasem powrót do biegania oznacza również powrót  do pisania ! Będzie duużżooo zdjęć z treningów itp .



Do przeczytania !!!

piątek, 17 października 2014

247 - 15 Maraton Poznań !

Tak , tak , emocje już opadły ... Jest 5 dni po maratonie ...
Brak zakwasów , pora wrócić do normalnych treningów i budowania formy na 2015 :)

12 października 2014 ...   godzina 5:05 - pobudka ...  Ten dzień nastał ...
Dzień sądu ostatecznego ... Tzn maratonu ...
Zakończenie sezonu startowego , sezonu ciężkiego obfitującego w kontuzje i biegi długodystansowe ...
Podsumowanie roku napisze jeszcze w tym miesiącu , teraz będzie tylko o Maratonie Poznańskim .

Dystans to 42 km i 195 metrów ...
O 7 stawiamy się w Poznaniu  ekipą Aga, Ania , Agata i ja . City Center wita nas drogim parkingiem,
ale niestety w Poznaniu nie ma gdzie za darmo postawić auta jeszcze w dzień maratonu...
Stres niewyobrażalny ... Stresuje się , ponieważ 4 dni przed maratonem gdzie już nie biegałem ,
zaczęła mnie boleć noga tak jak podczas kwietniowej kontuzji :/
Byłem przygotowany na zejście z trasy ...


(ekipa No Excuses Team )

( Gosia , Mateusz , Jacek , ja , Ania i Agata )

Wybiła godzina 9:00 start tej wielkiej imprezy !!!
Wspaniała atmosfera , ale noga nie daje mi bawić się tak jakbym chciał ...
Zaczynam bardzo wolno , wolniej niż biegam długie wybiegania ...
Wolniej niż zaczynałem na Biegu Rzeźnika ...
Biegnę dla zabawy!!!

Pierwsze km mijają nad zwyczaj szybko mimo tempa 6:15 ...
Na 6 km przebiegamy przez stadion , po przekątnej płyty boiska , wspaniałe uczucie :)
O dziwo noga nie boli , myślę sobie , że to pewnie adrenalina !

Dalej zabawa się zaczyna od 10 km zaczynam przyśpieszać , biegnie się dobrze ,  kibice są fantastyczni i nieźle dodają powera !

Przed startem postanowiłem , że wystartuję bez muzyki w uszach i , że zrobie to na luzie dla zabawy !
To była dobra decyzja !
Bawiłem się każdym kilometrem , rozmawiałem z ludźmi , dziękowałem wolontariuszom , kibicom ,
przybijałem piątki ! Fantastycznie !

Do 28 km , zleciało jak z górki , później zaczęły się delikatne problemy , po 30 km nogi już czuły dystans i do samej mety biegłem z kolegą z którym się poznaliśmy  na 29 kilometrze ;)
Świetna zabawa ! Gadaliśmy , śmialiśmy się , po prostu bawiliśmy się !


Na metę wpadłem z czasem 4h 41 minut ...
To dużo wolniej od rekordu życiowego , ale cieszę się , że tak pobiegłem !
Cieszę się z tego , że pierwszy raz w życiu nie martwiłem się o tempo , tętno i czy będę w założonym czasie !
Ten bieg nauczył mnie bardzo wiele ! Min że nie warto się spinać i że warto bawić się !
Nie każdy start obfituję w życiówkę !
Jestem dumny z siebie , że mimo wszystko ukończyłem mój 3 maraton :)



Podsumowując chciałbym podziękować :
-kibicom za wsparcie , doping , szczególnie Alicji , Malwinie , Mateuszowi ! Dzięki, że byliście na trasie !
- Agnieszce za wsparcie , wiarę , super zdjęcia i czekanie prawie 5 godzin na mecie ! 
- Wszystkim z którymi biegłem ! 

Lubie biegać maratony , ponieważ atmosfera jest zdumiewająca ;)

Pozdrawiam !!!! 

wtorek, 9 września 2014

246 - mogłoby być lepiej.

Wykorzystując wolny czas udało mi się wyspać i wrócić do pełnego zdrowia .

Za chwilę napiszę kilka słów o zegarku który jest ze mną od kilku miesięcy .

W kwietniu zeszłego roku (2013), kupiłem swój pierwszy zegarek z gps'em ...
Wtedy wybór padł na GARMINA 210 z opaską HRM...
Zegarek służył mi wyśmienicie, do czasu aż nie odkryłem jego wady (jedynej wady) wytrzymałość akumulatora około 5,5 godziny ...

Jak na człowieka który dość dużo biega i jeździ na rowerze tamte parametry nie były zadowalające ...
W marcu bieżącego roku , zdobyłem możliwość bycia szczęśliwym posiadaczem GARMINA 310xt również z opaską HRM.


Jeśli chodzi o sam wygląd, to nie powala ... Zegarek jest dość duży , nie nadaje się do codziennego użytku (jako zegarek) . No ale nie po to go kupiłem ,

Brałem pod uwagę przede wszystkim wytrzymałość akumulatora (producent w instrukcji podaje 20 godzin), co miałem możliwość przetestowania na Biegu Rzeźnika , tam wytrzymał 15godzin i 15 minut , co prawda nie był wyładowany do końca , więc pewnie z dobrą godzinę by podziałał .

Jeśli chodzi o funkcje , to w porównaniu do 210 ma ogrom możliwości . Min nawigowanie , multisport, wirtualnego partnera , wskazuje wysokość , pokazuje wykres tętna ... To chyba największe różnice ...

Sam pasek tętna można używać w wodzie , ale jeśli chodzi o akweny otwarte , to podczas pływania  w jeziorze ,
zegarek gubił sygnał GPS ...
Pasek starannie wykonany nie uwiera dobrze się nosi . Dzisiaj w nocy będę rejestrował mojej tętno podczas snu , więc myślę , że w tym tygodniu uda mi się kilka zdań napisać odnośnie mojego tętna spoczynkowego .


Porównując garmina 310xt do 210 odnoszę wrażenie że 310xt dłużej nawiązuje połączenie z GPS...

Zegarek jak na razie mnie nie zawiódł , pomógł nawet w sytuacji kiedy zgubiłem się w lesie i poprowadził mnie to punktu startu .
Spisał się podczas ultramaratonu i podczas biegania po wybrzeżu .
 Polecam , bo to dobry zegarek za małe pieniądze .
 Mam nadzieję, że przez minimum 3 lata posłuży .

#garmin #bieganie #trzaskmigawki #swider

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

245 - pan potrzeba...

Kolejny poniedziałek za nami .
Co to oznacza , że sierpień mija w mgnieniu oka . Najbardziej jestem zadowolony z sportu , dlaczego?

Ponieważ jestem zdrowy , czyje się lepiej, a co najlepsze jestem bardziej otwarty ! O TAK !!!
Pamiętam ... Kiedyś tylko biegałem ...
Bieganie rozjaśniło mi umysł , zacząłem chodzić na siłownie ... Następnie dołożyłem boks ... Czasu wolnego nie było.
Między czasie spróbowałem też wspinaczki skałkowej i oczywiście cały czas w moim życiu jest rower górski !!!

Jeszcze  dokładniej pamiętam , pierwsze zawody na 10 km ...
Pierwszy półmaraton !!!
Pierwszy Maraton !!!
I pierwszy Ultramaraton !!!

(z sobotniego treningu crossfit)

Pisząc relację z Biegu Rzeźnika chciałem nadać jej tytuł  "Od grubasa do ultrasa" , bo przecież pamiętam , jaki byłem gruby kiedy zaczynałem biegać .

To wszystko zmieniło moje życie , zmieniło je na lepsze .
Teraz nie sapie wchodząc po schodach ...(Nooo dobra trochę sapie jak wbiegam :P)
Pokonanie 10 km biegnąc kiedyś było moim marzeniem , a teraz ?
10 km to tylko 1000 kroków i zajmuje treningowo około 50 minut w zależności od trasy .
Jak to organizm się łatwo przystosuje , wystarczy tylko regularność .
Tak samo z rowerem ... Kiedyś po 20 km na rowerze nie dość, że tyłek mnie bolał , to męczyłem się ...
Teraz pewnie 20 km po górach albo masakrycznym tempem też by mnie wymęczyło ... :)

Do czego dążę ?

Do tego, że aby zmienić coś w swoim życiu trzeba ruszyć tyłek ! :)



Ruszajcie tyłeczki i bądźcie ... Szczęśliwi ;)

Pozdrawiam , Mateusz :D

czwartek, 14 sierpnia 2014

244 - Ustka part 1

Długo zabierałem się do napisania kilku zdań o urlopie, który spędziłem min w Ustce .
Wybór padł na Ustkę , ponieważ kilka lat temu jak byłem na wybrzeżu zapadł mi w pamięci delikatny piasek na plaży.

Do Ustki razem z Agnieszką wybraliśmy się autem, a straż Gminna Miastka , dostarczyła nam już prezent w postaci pocztówki ... Szkoda tylko, że zdjęcie niewyraźne, a i koszt wysoki... :)
Na szczęście pogoda zrekompensowała wszystko .

(Latarnia morska)

Mimo iż to był urlop i miał być przede wszystkim wypoczynek, to mimo wszystko udało mi się wyjść dwa razy pobiegać po wybrzeżu :)
Piękne widoki, morza , plaży , lasu ... Fajnie tam mają biegacze :)


Na Zachodnią plażę można się dostać bardzo ciekawą kładką , co prawda jest otwierana na kilkanaście minut na godzinę , ale praktycznie jest się od razu na plaży zachodniej :)


Na zachodniej jest o wiele mniej ludzi i wiekszy spokój ...

Woda w Bałtyku niestety nie należała do najcieplejszej , ponieważ oscylowała w granicach 10 stopni ... 
Gdzie tydzień wcześniej w Sopocie miała 19 stopni ...
Niestety ta wyprawa nad morze zakończyła się bez kąpieli :)


Co można uznać za minus to jedzenie ... Przez 4 dni nie trafiliśmy na dobre jedzenie ... ehh ... Szkoda:)


Wyżej na zdjęciu pozostałości po fortyfikacji , które można zwiedzać .

Na pewno w Ustce nie można się nudzić . Można aktywnie spędzić czas i nie trzeba cały czas leżeć na plaży.
Mimo, że to miasto typowo turystyczne , to wydaje się być bardzo przyjazne i dobrze zagospodarowane.

Na koniec takie widoczki ... 

 

Pozdrawiam , Mateusz . 
:)

środa, 6 sierpnia 2014

243 - urlop.

Miesiąc absencji blogowej ... Odpoczynek na rzecz Facebooka. ..
Czy to dobre?  Nie wiem .
W każdym razie w tym czasie biegałem na wybrzeżu po piasku , po wodzie :)
Piękne chwile . Zachody słońca ... :)

Teraz rzeczywistość,  która też jest piękna:)

Życie jest piękne!  I warto o tym pamiętać i doceniać je:)
Dbaj o ciało i umysł:)

Świder dobra rada :)

Pozdrowienia dla wszystkich! !!

poniedziałek, 7 lipca 2014

242 - takie tam ...

Cześć Ludziska !

Nosi mnie strasznie, ponieważ odpoczywam od biegania z kilku powodów , min po pierwszym ultra ,
dlatego, że przy tak obkrojonych przygotowaniach to był WIELKI wyczyn !

WIELKI SZACUNEK DLA DYSTANSU  I BIESZCZAD

Tak, zgadzam się, boje się o kontuzje , a przecież biegać chcę !!! :)
Myślę , że takie podejście jest rozsądne , a mam ku temu powody - kilka liczb wam wytłumaczy .

Kwiecień - 0 km (KONTUZJA)
Maj - 94 km
Czerwiec (do Rzeźnika )- 106 km

Poważna kontuzja , przez co późniejszy mały kilometraż nie pozwoliły więcej biegać .
Wyciągnąłem wnioski z tej sytuacji i teraz podchodzę bardziej z głową i na luzie do biegania !

Trzeba się cieszyć !!!

Oj tak tak tak :))
Rower wiele radości też daje :) I pływanie podszkolę , a i o bieganiu nie zapomnę ;)

Oto najciekawsze zdjęcia z Biegu Rzeźnika


(Z Mirasem , OSIR/BOLT Trzemeszno ULTRA Team)







Tygodnia z głową !!! :)

Pozdrawiam ;)

niedziela, 29 czerwca 2014

241 - kilka słów o Rzeźniku...

Hej ludziska , zapewne wszyscy co nie widzieli adresu do strony z moim opisem biegu , czekają z niecierpliwością na pojawienie się relacji ... Otóż relacja z biegu jest dostępna pod adresem
Bieg Rzeźnika 2014 - Trzask Migawki

Gorąco zapraszam ;)

(Tak chłodzi się piwo w górach , tzn izotonik ;) )

środa, 11 czerwca 2014

240 - 9 dni do Rzeźnika

Zegar ruszył z chwilą dostania się na listę ultramaratonu Rzeźnik !



Podstawowa trasa to 79 km , my z Mirasem zdecydowaliśmy się na rozszerzenie trasy do 100 km !

Hardziory z nas !

To przecież tylko takie zawody na 10 km powtórzone 10 razy ...

Co podczas długich wybiegań jest najważniejsze ? Silna psychika !
Mam łatwiej , ponieważ nigdy się nie uważałem za normalnego :)

Będzie ból i będzie BÓL ! Będą też piękne widoki BIESZCZADY !!!



Jaram się !!! Będzie ogień !

Bieganie jest bardzo proste , wystarczy naprzemiennie stawiać kroki , trochę szybciej niż chodząc .
Każdy to potrafi czyż nie wspaniałe ?

Coraz więcej w mediach się reklamują firmy farmaceutyczne z lekami przeciwbólowymi , na poprawę koncentracji , na uspokojenie . To wszystko śmieszne !!

Chcesz poprawy koncentracji ?!
Wyjdź na dwór zrób marszobieg 5 km , dotlenisz mózg , podniesiesz metabolizm , rozruszasz dupsko , a po przyjściu do domu powiesz , że dawno tak dobrze się nie czułeś /czułaś .



Lekarstwo na wyciągniecie ręki !
Bieganie !

Zazdroszczę ludziom , którzy zaczynają biegać ! Z każdym nowym treningiem , nowe doświadczenie .
To zakochanie się w bieganiu <3 nbsp="" p="">
Szukasz powodów aby zacząć biegać ? Podam Ci moje , biegam bo:
-jest mi smutno,
-lenistwo mnie przeraża,
-jestem zły,
-jestem wkurzony,
-jestem w...
-nie mam co robić ;)
to te negatywne powody , teraz pozytywy :
- wiem , że po treningu będę pobudzony,
-uśmiech nie schodzi z twarzy ,
- chcę więcej ,
- pokonuje "niechcemisia"
- walczę z słabościami ,
- kocham życie ;)

Zresztą , po coś bozia dała nam nogi :)
\\
Pewnie , jedni powiedzą, że biegają aby dobrze wypaść na zawodach i wygrać z kolegą , inni zaś że nie chcą się ścigać .
Jedni i drudzy mają rację .
Od kilku miesięcy wychodzę z założenia , że w bieganiu nie walczymy z kolegą , dziewczyną ,
 chłopakiem , koleżanką , teściową , teściem,
dziadkiem po 70 który na 13 km Cię wyprzedza i klepie po ramieniu "jeszcze tylko dwa"...
W bieganiu walczymy z sobą i swoim "niechcemisie" :)

Bieganiem najlepiej się bawić ;) Trzymajcie kciuki za RZEŹNIKA -przydadzą się :)


To pa :)

poniedziałek, 2 czerwca 2014

239 - o!

Tydzień odpoczynku od bloga - ładowanie akumulatorów ;)



Czy warto mieć wspomnienia ?
TAK, trzeba miłe chwile pamiętać, ale też nie rozdrapywać starych ran .
Jedyne na co możemy teraz wpłynąć , jest przyszłość , a na przyszłość możemy tylko wpłynąć teraźniejszością !

Tutaj trzeba się kierować prostą regułą .
To co czynimy teraz przekłada się na przyszłość .
Jakie podejmiemy decyzję teraz, odbije się to na przyszłości .



Proste prawda ?

Tak , wystarczy pamiętać , że do przeszłości nie wrócimy i nie zmienimy tego co było .

Doceńmy to co mamy i cieszmy się życiem :)

Życie to wspaniały dar !


Teraz do dzieła twórzmy historię , nie pozwólmy aby ktoś tworzył ją za nas.
Działać i nie poddawać się ! O tak .


Lato , lato ! Chcę lata :)

Pozdrawiam !

poniedziałek, 19 maja 2014

238 - Cracovia Maraton 2014

To był maj ... To jest maj !
Wczoraj ukończyłem trzynastą edycję Cracovia Maraton i opisze trochę moje 4 godziny i 41 minut spędzonych na trasie.


Tuż przed startem.
Pogoda rewelacyjna , nie wiało , nie padało , niebo zachmurzone , temperatura około 13 stopni.

Wystartowaliśmy równo o 9:00 , tysiące biegaczy i jeden cel - ukończyć maraton w Krakowie ! 

Fantastycznie zobaczyć na trasie zawodników starszych od swoich rodziców , to kolejny przykład na to , że wiek to tylko wymówka . Życzę sobie aby w tym wieku biegać :)



Wiele osób walczyło o życiówki, ja już od 1,5 miesiąca wiedziałem , że nie poprawie swojego czasu na tym dystansie . 
Tak , jak wiecie miałem bardzo poważną kontuzję i miesiąc w ogóle nie mogłem prowadzić , żadnej aktywności.
Mój cel byl jeden - ukończyć maraton , czas sposób nie istotny :)



Znów to niewiarygodne uczucie  na starcie, emocję , adrenalina ! Nie da się tego opisać :)

Pierwsze kilometry upływały w tempie około 6 minut na kilometr, piękne widoki zabytkowych kamienic , kościołów .

Dziesięć kilometrów strzeliło, że niewiele z nich pamiętam ...


Później trasa zrobiła się bardziej pofałdowana , ale nadal biegło się bardzo przyjemnie :) 
Widok na Wawel i cały czas wzdłuż Wisły ! Wspaniale :)

Dwudziesty kilometr ... Dotarło do mnie , że trzeba zrobić jeszcze jedną taką samą pętle !
Byłem pod wrażeniem , że mam siłę w nogach , a przecież miesiąc nie biegałem i moje najdłuższe wybieganie po kontuzji to było 10 km ! 
Lecę dalej .


Do 25 km idealnie ... I zaczęły się schody ... Metoda ignorowania bólu zawiodła ... 
Na szczęście nie odezwała mi się kontuzja, też nie straciłem mocy ... 
Wydolnościowo też ok ... Nogi zmęczyły się ... Tak jak obawiałem się przed startem ...
Obciążałem bardziej zdrową nogę by uniknąć odnowienia kontuzji (psycha ) ...
niestety noga, która nie była używana przez miesiąc nie była na tyle silna aby dać rade przebiec cały dystans .

Wtedy do głowy przyszła mi metoda Galloway'a i zaczął się żmudny dla mnie marszobieg .
Obiecałem sobie , że nawet się jeśli będę musiał się czołgać dam radę dotrzeć do mety...

Na trasie widziałem się kilkakrotnie z Malwiną (Run for beauty and fun) i Mateuszem .



Trzydziesty kilometr !

Tutaj musiałem dotrzeć czekała na mnie Agnieszka 
( mój pilot podróży , prywatna pani fotograf , moja opieka medyczna gdyby nie ona nie byłoby tutaj tylu pięknych zdjęć - dzięki ! ;) ) 


Schłodziłem obolałe mięśnie i pobiegłem/pomaszerowałem dalej , przecież do mety tylko 12 km ;)

Między czasie Żaneta i Marcin (wcześniej) zabrali ze sobą na trasę ubiór na każdą pogodę :D


Padało tylko przez 5 minut i deszcz uratował samopoczucie , od 16 km robiło się strasznie duszno :)

Walka trwała , biegłem , maszerowałem, uświadomiłem sobie, że mimo tego, że miałem długa przerwę , cały czas jestem na trasie ! 
Wygrała tutaj silna psychika ...
Miałem więcej czasu na porozmawianie z innymi biegaczami i podziwianie walorów turystycznych Krakowa ...
Wisła na prawdę wylała ! :)

Czterdziesty kilometr - postanawiam że do końca będę biegł - realizuję plan - jest ciężko , daje radę .

Do mety pod górkę 


Tuż przed metą ... 


Mimo tego, że nie ma życiówki , mimo tego że całego dystansu nie przebiegłem , mimo bólu mięśni, 
mimo wszystkiego warto cieszyć się z tego , że dało się radę i warto się uśmiechać :)



42,195- po 4 godzinach i 41 minutach wbiegam na metę ! 

Radość , euforia - wspaniałe uczucie ... :)
Wspaniali kibice , wspaniała atmosfera , co do trasy bardzo męcząca psychicznie , 
zbyt duża powtarzalność miejsc w których się biegło , ale cóż "sorry , taki mamy klimat " ;)

Świeżo upieczony maratończyk (nie przez smoka wawelskiego ):


Kilka ciekawostek z trasy :

Gwiazdy też były na maratonie ;)



( Wszystkie zdjęcia autorstwa Agnieszki - jeszcze raz wielkie dzięki !!! :)  )

Tymczasem lecę się regenerować ;) 

Pozdrawaiam !